Czego się dowiesz:
- Jakie uszkodzenia samochodów zgłaszali kierowcy po niespodziewanym remoncie drogi pod Białymstokiem?
- Kto był odpowiedzialny za nadzór nad remontem i jak przebiegały prace?
- Jakie kroki podjęli poszkodowani kierowcy w walce o odszkodowania?
- Jakie nieprawidłowości w organizacji remontu wykryli urzędnicy?
- Jakie działania podjęła policja w związku z incydentem?
Kierowcy zgłaszają uszkodzone pojazdy
Nagły remont drogi prowadzącej do miejscowości Sowlany i Grabówka, będącej przedłużeniem ul. 42. Pułku Piechoty, zaskoczył wielu kierowców. Prace zostały rozpoczęte bez odpowiedniego oznakowania, co doprowadziło do licznych uszkodzeń aut przejeżdżających przez remontowany odcinek. W wyniku zaniedbań wykonawcy pojazdy mają pęknięte szyby, obite karoserie oraz poklejone opony, do których przyklejały się kamienie i masa asfaltowa.
Jednym z poszkodowanych jest kierowca, który opisał swoją sytuację dla Polskiego Radia Białystok: „Jak widać, samochód jest cały polepiony w kamieniach i trzeba skrobać. Pod spodem też nie wiadomo, co się dzieje. Cały szczęście mam autocasco, ale jestem w szoku, że jest tu otwarta ulica”. To tylko jeden z wielu przypadków zgłoszonych przez kierowców, którzy teraz domagają się odszkodowań.
Prace remontowe bez wcześniejszego powiadomienia
Zarządcą drogi jest Powiatowy Zarząd Dróg w Białymstoku, którego dyrektor Marek Jędrzejewski wyjaśnia, że remont nawierzchni był konieczny ze względu na spękania i utratę nośności drogi. Zarząd przeprowadził przetarg, który wygrała firma z Radomia. Jednak sposób rozpoczęcia prac zaskoczył nie tylko kierowców, ale również urzędników. Wykonawca nie poinformował o zamiarze wejścia na plac budowy, co doprowadziło do chaotycznych działań.
„Firma weszła bez uprzedzenia na plac budowy. Nie było żadnego przekazania placu, firma o to nie wnioskowała” - mówi Marek Jędrzejewski. Urzędnicy stwierdzili również, że oznakowanie prac nie było zgodne z zatwierdzonym projektem tymczasowej organizacji ruchu. Droga miała być zamykana tylko częściowo, aby umożliwić kierowcom przejazd, czego wykonawca nie zrealizował.
Policja bada sprawę, kierowcy walczą o odszkodowania
Poszkodowani kierowcy nie pozostali bierni i zgłosili swoje przypadki na policję. Do tej pory oficjalnie wpłynęło 10 zgłoszeń, ale nieoficjalnie mówi się, że liczba ta może być większa. Funkcjonariusze badają, czy prace były prowadzone zgodnie z przepisami i zatwierdzonym projektem tymczasowej organizacji ruchu.
Podkom. Malwina Trochimczuk z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku informuje: „Kierowcy zgłaszali nam takie uszkodzenia, jak np. poklejone opony masą asfaltową, poprzyklejane były do nich kamienie. Kamienie uszkadzały również szyby w autach”. W międzyczasie kierowcy planują zgłaszać się do Powiatowego Zarządu Dróg z wnioskami o odszkodowanie, próbując odzyskać koszty naprawy swoich pojazdów.
Podsumowując, nagły remont drogi pod Białymstokiem, przeprowadzony bez wcześniejszego powiadomienia, doprowadził do licznych uszkodzeń samochodów kierowców. Pojazdy miały zniszczone szyby, obite karoserie i poklejone opony, co skłoniło wielu poszkodowanych do zgłaszania spraw na policję. Zarząd Dróg nie był uprzedzony o rozpoczęciu prac przez wykonawcę, co wywołało dodatkowy chaos. Obecnie trwa wyjaśnianie sytuacji, a kierowcy walczą o odszkodowania.
Tego typu sytuacje pokazują, jak ważna jest odpowiedzialność i koordynacja przy pracach drogowych. Brak komunikacji między wykonawcą a urzędnikami prowadzi do niepotrzebnych problemów, które bezpośrednio uderzają w obywateli. Mam nadzieję, że takie zaniedbania będą coraz rzadsze, a odpowiedzialne instytucje bardziej dbają o bezpieczeństwo i komfort użytkowników dróg.
źródło: Radio Białystok